Nasi piłkarze atakowali dalej. Rolę napastnika przejął Daniel Grymuła i kilka razy znalazł się w dobrych okazjach do strzelenia gola. W 10 minucie, będąc 10 metrów przed bramką, minimalnie przestrzelił. pięć minut później Cichawa próbował wykorzystać mokrą murawę, strzelił z ponad 20 metrów. W 20 minucie Broń miała kolejną okazję – po mocnym strzale z rzutu wolnego, bramkarz wypuścił piłkę z rąk, jednak nie mial kto dobić. Wreszcie w 23 minucie po bardzo ładnej akcji i dośrodkowaniu Kościelniaka, Grymuła silnym strzałem pokonał Michała Lewandowskiego. Gosćie nie atakowali groźnie – jednak w 39 minucie próba ataku zakończyła się faulem i żółtą kartką Artura Kupca. Niestety grający trener po tej żółtej kartce nie będzie mógł wystąpić w kolejnym meczu, co jeszcze mocniej komplikuje i tak trudną sytuację kadrową Broni.
Druga połowa mogła zacząć się świetnie dla Broni. W 50 minucie piłka minęła obrońcę gości i Michał Kocon znalazł się sam przed bramkarzem, który minimalnie wyprzedził go w interwencji.
Chyba po raz pierwszy od dawna nie można mieć zastrzeżeń do sędziowania, mimo, że mecz nie był wolny od twardej walki. Artur Kupiec musiał zejśc na chwilę, aby dostać opatrunek na rozcięty łuk brwiowy, a Arkadiusz Kościelniak musiał opuścić boisko w wyniku kontuzji.
Cieszy odniesione zwycięstwo na własnym boisku. Szkoda,że dopiero teraz. Daniel Grymuła w pomeczowej wypowiedzi podkreślał, że piłkarze chcieli ten mecz zagrać dla siebie, ale przede wszystkim dla kibiców, którzy mimo tak wielu niepowodzeń, wiernie kibicują swojej drużynie.