To Wasilków w 2 minucie zaatakował pierwszy, na szczęście strzał Karola Stysia był niecelny. Kolejne groźne akcje należały już do naszego zespołu. Dobrą okazję miał Kamil Czarnecki w 5 minucie, ale przestrzelił głową. Tuż nad poprzeczką z rzutu wolnego strzelał Emil Więcek, a w 27 minucie do dośrodkowania wyszedł Przemek Śliwiński, ale nie trafił w piłkę będąc przed pustą bramką.
Po przerwie nasilały się ataki Broni, ale brakowało w tych akcjach przysłowiowej kropki nad „i”. Dopiero w 66 minucie do prostopadłej piłki wybiegł Przemek Śliwiński ograł bramkarza i trafił do pustej bramki. Sędzia boczny podniósł chorągiewkę, ale dobrze ustawiony główny uznał, że inny gracz, nie biorący udziału w akcji, był na spalonym.
Wasilków ambitnie walczył do końca, ale poza sytuacją z 82 minuty, kiedy trochę zamieszania było pod naszą bramką, gospodarze nie zagrozili naszej bramce. Paweł Młodziński, który zastąpił Jakuba Kosiorka, zagrał bardzo pewnie. Miał odważne wyjścia do prostoadłych piłek, pewnie zdejmował piłke z groźnych dośrodkowań. Co ciekawe był to pierwszy mecz Broni w tej rundzie na „zero z tyłu”. Wciąz do gry nie wrócili Przemek Nogaj, Dawid Sala, Władysław Terentiew, a Patryk Czarnota wystąpił kilka minut. Trener Dariusz Różański zaufał „jedenastce”, która wyszła na mecz z Lechią i nie zawiódł się.
Przed nami dwa tygodnie przerwy, gdyż na prośbę gości mecz Broń – Olimpia Zambrów został przełożony. 7 września gramy z Pogonią Grodzisk Mazowiecki.