Już od pierwszych minut było bardzo gorąco. Najpierw nie uznana została bramka dla Broni, a za moment Cezary Zieliński dostał czerwoną kartkę. Według nas zawodnik miał jeszcze za plecami dwóch obrońców, to nie była sytuacja na czerwoną kartkę. Co ciekawe Broń do straty pierwszej bramki, grając w „dziesiątkę” była zespołem lepszym. Najpierw Nowosielski wykorzystał rzut karny, a potem kapitalną akcję Broni zakończył strzałem Przemek Wicik.
W 29 minucie Mszczonowianka po bardzop ładnej, zespołowekj akcji zdobyła kontaktową bramkę i to dodało jej wiatru w żagle. W 45 minucie po akcji skrzydłem i dośrodkowaniu, Gregorowicz głową dał swojej drużynie remis.
Nasz zespół grając w osłabieniu w drugiej połowie czyhał na błędy przeciwnika. Mszczonowianka miała dwie swoje okazje i mogła wyjść na prowadzenie. Nasza Broń walczyła zaciekle. W 58 minucie czerwoną kartkę zobaczył Arek Oziewicz, który według sędziego faulował wychodzącego na czystą pozycję przeciwnika. „Trafiłem najpierw w piłkę, nie było faulu” wyjaśniał nam po meczu Arek.
Kiedy Broń grała w dziewięciu przeciwko jedenastce lidera i niepokonanej Mszczonowiance, to chyba większość na trybunach modliła się o remis. Ale nie nasi piłkarze.. Oni grali o zwycięstwo nawet w osłabieniu. Ani myśleli cofnąć się i bronić. Długa piłka na Czarneckiego, ten uciekł obrońcom i został sfaulowany. Rzut karny na gola zamienił ponownie Nowosielski.
W 79 minucie głupotę popełnił zawodnik Mszczonowianki. W tej sytuacji sędzia zastosował nowe przepisy. Paweł Jakóbiak w obrębie pola karnego (ale już poza boiskiem) ściągnął za koszulkę Kamila Czarneckiego. Mimo, że akcja już była poza polem karnym, sędzia pokazał Jakóbiakowi czerwoną kartkę i podyktował rzut karny.
Jeszcze w końcówce goście mieli jedną dogodną okazję, ale Broń ostatecznie dowiozła wygraną do końca.
Brawa dla piłkarzy, bo mocno się napracowali. Grając w osłabieniu z liderem wygrali mecz.