To była drużyna i trener motywartor

Zimno, mróz, szkolne małe boisko, ale naprawdę warto było pojechać na mecz Broni do stolicy. Kto nie był, niech żałuje. I nie chodzi tutaj tylko o efektowne zwycięstwo 5:0, ale przede wszystkim o podejście do meczu, sposób gry przez 90 minut, słuchanie założeń trenera. Brawo Broń...po takich meczach warto wierzyć w powrtót do trzeciej ligi.

Nie było słabych stron w zespole Broni. Od samego początku nasz zespół miał dość widoczną przewagę i czyhał tylko bna błąd defensorów Gromu. W 11 minucie oznaczony numerem 11 Dominik Leśniewski trafił do siatki. A że mamy 11 miesiąc w roku…to wyszło prawie jak Grosicki dzień wcześniej w meczu z Rumunią. Nie minęło kilka minut, a Leśniewski ponownie przymierzył w krótki róg i było 0:2.
Jeszcze przed przerwą było 0:3. Przemysław Nogaj wbiegał w pole karne i był chyba trochę przypadkowo podcinany przez przeciwnika. Rywal pluł sobie w brodę, bo piłka uciekła Przemkowi i z tej akcji raczej nic by nie było. Taka jest cena za błędy.

Wiele meczów w tej rundzie Broń wygrywa jedną bramkę i czasem drżymy o końcowy wynik. Czasem ze słabeuszami nie idzie, ale tym razem Broń wyciągnęła wnioski z błędów i zaczęła słuchać trenera Dariusza Różańskiego. On przez całe spotkanie nawet przy stanie 3:0 nakręcał i krzyczał do zawodników, że mecz trwa, że może być różnie, aby walczyć. Piłkarze sami też się wzajemnie nakręcali i przez całe spotkanie grali jak…o mistrzostwo świata. Ale dzięki temu aż miło było popatrzeć na taką drużynę.

– Widziałem was ze Startem Otwock i zupełnie nie przypominaliście tamtego zespołu. Strasznie się musieliście na nas spiąć – mówił po meczu trener Gromu, Andrzej Lisiak.

Po przerwie wpadły jeszcze dwie bramki, a mogło znacznie więcej, ale rezultat 5:0 powinien każdego zadowolić. Co więcej nasz blok defensywny zagrał tak, że gospodarze nie stworzyli sobie żadnej groźnej okazji do zdobycia gola. 

Mamy nadzieję, że za tydzien  w meczu z Orłem, czyli zespołem z dołu tabeli, również zobaczymy taki sam mocno zdeterminowany zespół. Jak na mistrza jesieni przystało.

Wideo wkrótce