I rywal był łatwy i mecz sam w sobie był łatwy, ale sporą nerowość wprowadził arbiter z Piotrkowa Trybunalskiego. Popełniał błędy, gubił się, ale trudno zarzucić mu stronniczość. W końcówce pokazał trzy czerwone kartki dla gospodarzy (dwie efektem poprzedniej żołtej kartki), dwie kartki zobaczyli też nasi piłkarze (Sałek i Rdzanek). Co ciekawe ten drugi nie zasłużył na kartkę, tylko…Michał Doliński. Wcześniej piłkarze Narwi mieli jedną z nielicznych akcji, po których Broń wybiła piłkę z linii bramkowej (lub może nawet zza).
Sędzia gubił się i mylił w obie strony i mówienie, że „14 pokonało 8” jest co najmniej nadużyciem. Tym bardziej, ze czerewone kartki posypały się w 90, 91 i 93 minucie.
Wielkie brawa dla piłkarzy Narwii, że w chwilach, gdy klub ma tak duże problemy, mają ambicję wyjść i walczyć na boisku. Szacunek dla bramkarza, Andrzeja Łyzińskiego. Kibice tego klubu nie zauważyli, że przed przerwą to ich golkiper wyciągnął cztery sytuacje sam na sam, a po zmianie stron słupek i poprzeczka ratowały gospodarzy.
Najlepiej napisać, że Broń była słaba, a jej piłkarze zachowywali się jak na ulicy. A prawda jest taka, że Broń zgodziła się, aby do tego meczu w ogole doszło, bo gospodarze mieli jedyny komplet spodenek w kolorze niebieskim, czyli takim w jakim przyjechali goście. Sędzia nakazał zmianę spodenek, ale innych nie było. Nikt z ekipy gości nie robił problemów i mecz się odbył. Prawdopodobnie inny zespół wziąłby walkower i pojechał do domu. A może…kazałby grać bez gaci.