[ZDJĘCIA] Drużyna pełną gębą

Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - często wyświechtane i nadużywane powiedzenie w piłkarskim slangu, dosadnie sprawdziło się w sobotę w przypadku naszego zespołu. Zobaczyliśmy zespół pełną gębą. Widzieliśmy determinację, walkę, zaciekłość i wiarę w umiejętności. Może na boisku nie było jakiejść wielkiej różnicy pod względem piłkarskim, to wygrał zespół, który mówiąc brzydko i po męsku...miał jaja.

FOTOGALERIA TUTAJ

Pierwsza połowa była dość wyrównana. W 14 minucie świetną okazję miała Broń. Przemek Nogaj wyłożył piłkę Kamilowi Czarneckiemu, ten uderzył z pierwszej piłki, ale przestrzelił. W odpowiedzi za chwqilę po ładnej akcji gospodarzy, Sosnowski głową minimalnie przestrzelił.
W 20 minucie było 0:1. Piotrek Nowosielski idealnie, w swoim stylu przymierzył z rzutu wolnego.
Kiedy wydawało się, że mecz jest pod kontrolą Broni, w zamieszaniu podbramkowym nasi obrońcy trochę się zagapili i Chukwuemeka trafił do siatki.
Po każdym ciosie rywala Broń potrafiła podnieść się z klasą i oddać z większą siłą. To w takich chwilach poznaje się charakter drużyny, gdy drużyna podnosi się i walczy. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem, Przemek Nogaj dokładnie na drugi słupek zagrał do Adama Imieli tej strzałem głową nie dał szans bramkarzowi.
Długi czas w drugiej połowie nie zapowiadało się, że Mszczonowianka może nas pokarać, tymczasem w 60 minucie Piotr Cudny zakonczył strzałem ładną akcję gospodarzy.
Kiedy Broń próbowała przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, sędzia podyktował rzut karny dla Mszczonowianki. Arbiter z ekstraklasy prowadził te zawody bardzo dobrze i nie popełnił w tym meczu błędów. Michał Kula wyczuł intencje Marcina Gregorowicza i obronił „jedenastkę”.
Ten obroniony strzał natchnął tylko piłkarzy Broni do dalszej walki. „Jazda, wygramy to jeszcze” – słychać był  krzyki z naszej ławki rezerwowych. Mszczonowianka w ostatnich minutach bardziej myślała o ostatnim gwizdku, a tymczasem Adam Imiela znalazł się w 90 minucie tam gdzie być powinien. Uderzył sprzed pola karnego, piłka gdzies jeszcze po drodze otarła się od jednego z obrońców i wpadła do siatki. Radość była ogromna. Sęzia doliczył pięć minut, ale tu nasz zespół już mądrze kontrolował to co dzieje się na murawie.
Brawo Panowie, Brawo Drużyna, Brawo Broń!!!!!