O meczu po meczu. Bez napastnika, bez jakości, bez wigoru…

I tak po serii świetnych meczów, wróciła szara rzeczywistość, czyli dwa mecze z rzędu bez punktów i bez zdobytego gola. Pelikan Łowicz bez dwóch zdań w piątkowy wieczór był zespołem lepszym. Po stronie gości było więcej dokładności, jakości, lepszy pomysł na grę. Ale z takiego spotkania też można wyciągnąć wnioski. Takie mecze dobitnie pokazują sztabowi szkoleniowemu, czego tej drużynie brakuje, gdzie są słabe punkty i co trzeba latem zmienić, abyśmy mieli więcej powodów do zadowolenia.

Zagraliśmy w piątek bez kontuzjowanego Michała Wrześniewskiego i pauzujących za kartki Dariusza Partyki i Doriana Buczka. Można było odnieść wrażenie, że trener Pelikana, Paweł Jakóbiak odrobił lekcję i solidnie przygotował się do tego meczu. Widać było, że łowiczanie nie pozwalają nam rozgrywać piłki, nie umieliśmy wyjść z spod pressingu, wiedzieli, gdzie nacisnąć na słaby punkt. Irytujące jest to, że kolejny raz w tym sezonie tracimy bramkę po …swoim stałym fragmencie. Egzekwowaliśmy rzut rożny, aby stracić piłkę i Pelikan po kontrze zdobył bramkę.
Przed przerwą gdyby nie Kuba Kosiorek byłoby właściwie po meczu. Szkoda na pewno strzału Kuby Kowalskiego, bo tu z kolei świetną paradą popisał się Mateusz Wlazłowski.

Broń chciała, próbowała, walczyła i w drugiej połowie sama gra wyglądała lepiej, ale…niewiele z tego wynikało. Niestety kilka dobrych fragmantów i ambicja to jeszcze za mało, aby wygrać mecz. Graliśmy bez napastnika. Dorian Buczek co prawda bramkostrzelny nie jest, ale gdy pauzował za kartki, to rzeczywiście nie było siły rażenia. Sytuacji bramkowych praktycznie nie było. Trochę lepiej ta gra wyglądała, gdy od 73 min graliśmy z przewagą, ale tego też nie udało się wykorzystać.

W 81 minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji, na którą na wideo od uSports, warto patrzeć kilka razy i wciąż wydaje się niejednoznaczna. Adrian Olpiński według sędziego wymuszał rzut karny i zobaczył drugą żółtą kartkę. Czy był faulowany, czy cała sytuacja miała miejsce w polu karnym? Czy też zasłużył na żółtą kartkę? Polecamy sędziom pod analizę.

W naszym przekonaniu sędzia w końcówce zupełnie niepotrzebnie popsuł to widowisko. Z prostego i łagodnego meczu, pochopnymi kartkami, doprowadził do nerwówki w ostatnich minutach.

Broń mimo walki i ambicji doznała siódmej porażki w tym sezonie. Trenerzy i drużyna mają dużo powodów do myślenia, ale bez względu na wyniki jesteśmy z zespołem i będziemy trzymać kciuki za kolejny mecz. Widzimy się w piątek wieczorem na spotkaniu z Lechią Tomaszów Mazowiecki.

PODOBNE WPISY