O meczu po meczu, czyli trudne derby dla Broni

To nie był ani ładny mecz, ani łatwy mecz, ale liczyły się punkty. Przed pojedynkiem zapowiadaliśmy to spotkanie i pisaliśmy, że ten mecz sam się nie wygra. Pilica zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, ale było wiadomo, że postawi się i będzie walczyć. Tym bardziej cieszy fakt, że drużyna przyswoiła sobie, że ten mecz trzeba wydrzeć z gardła przeciwnika, biegać, walczyć i strzelać. Trzy punkty udało się zgarnąć, bo zespół walczył, do 93 minuty, do ostatniego gwizdka.
Do straty gola gra Broni wyglądała nieźle. Wyglądaliśmy lepiej, cześciej atakowaliśmy, ale sytuacji bramkowych nie było. Tymczasem goście po jednej z kontr i dośrodkowaniu, otworzyli ten wynik. Ten gol jakby podciął skrzydła naszym zawodnikom, bo Broń straciła wigor, a Pilica długimi fragmentami sprawiała lepsze wrażenie.
Widać było od początku drugiej połowy, że Broń bardzo chce i szybko udało się zdobyć wyrównującą bramkę. Ładne podanie z prawej strony i akcję zamknął Marcin Szymczak. Na tą bramkę czekaliśmy od czterech meczów.
Przy stanie 1:1 mogło być różnie. Zarówno Broń jak i goście mieli swoje okazje. Między innymi słupek uratował nas przed stratą gola.
Trener Mateusz Dudek miał nosa. Wprowadził na boisko między innymi Maksima Kventsara, który rozruszał lewą stronę. To właśnie po jego akcji w 93 minucie Dorian Buczek zdobył zwycięską bramkę.
Cieszy przełamanie, cieszą bramki, cieszy też trafienie Doriana, który długi nie mógł się wstrzelić i być może ten gol pozwoli mu uwierzyć w umiejętności.
Trzy punkty mają ogromną wartość, bo zespoły z dołu tabeli zapunktowały w sobotę, a przecież cały czas nie wiadomo ile spadnie zespołów. Jesteśmy blisko celu. Podziękowania należą się też kibicom obu drużyn za dobry, głośny doping dla swoich zespołów.

PODOBNE WPISY